Rodzinne wakacje na kempingu
i podróże po Europie
Strona główna > Podróże > Święta w Azji
Święta w Azji. Co zwiedzić na Filipinach?
W zeszłym roku dostałem od Mikołaja bilety na samolot do Azji. To był super prezent 🙂 Chyba najlepszy jaki kiedykolwiek dostałem. Na wyprawę leciałem razem z moim kumplem Szymonem Radzimierskim, który pisze książki i bloga planetkiwi.pl Zobacz co się wydarzyło podczas naszej świątecznej wyprawy do Azji.
Mur Chiński
Samolot startował z Warszawy w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. Lot do Pekinu, stolicy Chin trwał 9 godzin. W Pekinie mieliśmy przerwę w podróży i postanowiliśmy zobaczyć Wielki Mur. Mur Chiński to jeden z cudów świata. Ma ponad 8800 km! Na murze było bardzo zimno i chyba dlatego nie było żadnych turystów. Mieliśmy Mur tylko dla siebie 🙂 Na mur wjeżdża się kolejką linową. Wrócić można również kolejką albo bobslejem. My wybraliśmy saneczki. Super się zjeżdżało. Tor był bardzo długi, a bobsleje pędziły jak szalone.
Sagada i wiszące trumny
Potem polecieliśmy na Filipiny. Filipiny to kraj, który składa się ponad 7 tysięcy wysp i wysepek leżących na Oceanie Spokojnym. My wylądowaliśmy na wyspie Luzon, w stolicy kraju – Manilii. To ogromne miasto, jedno z największych na świecie! Spędziliśmy tu jeden dzień spacerując po najstarszej dzielnicy. Wieczorem ruszyliśmy autokarem na północ wyspy. Naszym pierwszym przystankiem była Sagada, mała miejscowość, która słynie z wiszących trumien. Dawniej jak ktoś umarł, to nie chowano go na cmentarzu tylko wieszano trumnę na okolicznych skałach. Serio. Sporo z nich jeszcze wisi. W Sagadzie są też świetne jaskinie. Można do nich wchodzić tylko w grupach, z przewodnikiem bo inaczej można się w nich zgubić.
Tarasy ryżowe w Banaue i Batad
Przez kilka kolejnych dni wędrowaliśmy po tarasach ryżowych. Te na Filipinach są jednymi z najładniejszych na świecie. Widoki były mega! A błoto było po kolana 😀 Trzeba było bardzo uważać, żeby się poślizgnąć i nie spaść w dół.
Spotykaliśmy się z mieszkańcami wiosek, a oni pokazywali nam jak uprawia się ryż. Tutaj na polach ryżowych pracują nawet małe dzieci, które pomagają rodzicom i dziadkom. Próbowałem im trochę pomóc młócić ryż. Wiecie jaka to jest ciężka praca???
W wolnych chwilach dzieciaki wymyślają różne zabawy i budują zabawki, bo mają ich bardzo mało. Dlatego np. grzechotki robią z butelek, a lalki z patyków i materiału. Ja bawiłem się z nimi w chowanego 🙂 I wcale nam nie przeszkadzało, że się kompletnie nie rozumiemy 😉 Gadaliśmy głównie na migi i trochę po angielsku.
Sylwestra spędziliśmy na tarasach ryżowych, w wiosce Batad. Nie było fajerwerków i hucznych imprez. Właściwie o północy to była tu bardzo cicho. Nikt nie świętował Nowego Roku, bo wszyscy spali. Za to rano nadmuchaliśmy balony i bawiliśmy się z dziećmi z wioski. Ale była impreza 😀
Jeepneye
Do Batad nie prowadzi żadna droga i nie dojeżdżają samochody i jeepneye. Jeepneye to najpopularniejszy środek transportu na Filipinach. Wyglądają trochę jak school busy w Stanach Zjednoczonych, tylko że są mniejsze i bardzo kolorowe. Jedzie się na pace, na drewnianej ławce. My z takiego jeepneya musieliśmy wysiąść i iść pieszo przez las, żeby dojść do wioski.
Rejs na Mindoro
Potem ruszyliśmy na południe wyspy. Całą noc jechaliśmy autokarem i dotarliśmy do Batangas. Tutaj był port, skąd wielką łodzią popłynęliśmy na wyspę Mindoro. Ocean był bardzo wzburzony i łódką mega kołysało. Ucieszyłem się jak po godzinie takiego wodnego rollecoastera zobaczyłem ląd, bo mój żołądek miał dosyć rejsu 🙂
Na Mindoro wybraliśmy się na nurkowanie. Z łodzi zeskoczyliśmy do wody, a tam było jak w akwarium! Mnóstwo kolorowych i błyszczących ryb, piękna rafa i duże muszle. Mój tato wypatrzył nawet wielkiego żółwia.
Wypożyczyliśmy też skutery i śmigaliśmy po okolicy. Skutery są tu bardzo popularne. Jeżdżą nimi już niewiele starsze ode mnie chłopaki. Mi rodzice też dali chwilę poprowadzić 😉
Jeździliśmy wzdłuż oceanu i odpoczywaliśmy na fajnych plażach. Wjeżdżaliśmy też na wzgórza i szukaliśmy punktów widokowych. Raz dojechaliśmy do wielkiego wodospadu. Było strasznie gorąco, więc wskoczyliśmy do niego żeby się ochłodzić.
Innym razem pojechaliśmy do lasu mangrowego. To taki las, który rośnie na styku morza i lądu. Spacerowaliśmy po nim po takich specjalnych mostkach zbudowanych z pali. Wypatrywaliśmy tu poskoczka mułowego czyli takiej ryby, która przypomina wydłużoną żabę 🙂
Pekin
W drodze powrotnej do Polski znów mieliśmy przystanek w Pekinie. Tym razem zwiedzaliśmy centrum miasta – pałac cesarski w Zakazanym Mieście, Plac Tiananmen i okoliczne uliczki. Dotarliśmy też na targ, na którym gotowano różne lokalne potrawy np. zupę z węża (FUJ!).
Na koniec zrobiłem sobie fotkę z kotkami MANEKINEKO. Sa bardzo popularne w Azji. Zawsze machają jedną łapką i przynoszą szczęście.
Ja też już do Was macham jak manekineko 😉 Wpadnijcie na mój profil „Podróże są spoko" na Instagramie. Tam wrzucam fotki z podróży i dużo ciekawostek o świecie. Michał 🙂
4 replies on “Święta w Azji. Co zwiedzić na Filipinach?”
Co dobrego polecacie zjeść w Chinach? Oprócz tej zupy z węża ;P
Polecamy dania niespodzianki 😉 Próbowaliśmy w kilku restauracjach zamówić jedzenie i dogadać się z kelnerkami, ale nie było to możliwe 😀 Gdy po kilku próbach machnęliśmy na to ręką, to wskazywaliśmy palcem z menu dania na chybił trafił. Do dziś nie wiemy co jedliśmy 😀 Ale nie wyglądało jak wąż 😉
Ależ Wam zazdroszczę Muru Chińskiego! Mieliśmy w tym roku przejechać Mongolię i dotrzeć pod Mur, ale plany się posypały jak zdrowie naszego przyjaciela, który wszystko organizował. Pewnie będziemy starali się je zrealizować w przyszłym. Pozdrawiamy cieplutko z naszej krainy lodu – Islandii. :*
Ależ my Wam zazdrościmy tej Islandii 😀 Mur świetny, na szczęście udało się go zwiedzić bez tłumów. Tyle, że w siarczystym mrozie 😉 Ale coś za coś. Trzymamy kciuki za kolejną wyprawę na Mur.