Rodzinne wakacje na kempingu
i podróże po Europie
Strona główna > Pomysły na zwiedzanie > Fajne Zwiedzanie
Co robią rodzice, gdy dzieci marudzą na wycieczce?
W kolejnej odsłonie naszego cyklu #Fajne Zwiedzanie przyjrzymy się metodom na narzekające dzieci. Zapytaliśmy znajomych rodziców co robią i jakich metod stosują, gdy dzieci zaczynają marudzić w czasie wycieczki.
Co zrobić, żeby dzieci nie marudziły na wycieczce?
Tak jak pisaliśmy w poprzednim artykule – Czas na #Fajne Zwiedzanie – najlepsza wycieczka może zamienić się w lekki koszmarek, gdy znudzone dzieci zaczną narzekać. Zwykle wtedy rusza lawina nerwów, pretensji i negatywnych emocji.
Aby temu zapobiec rodzice stosują przeróżne sposoby. Podpytaliśmy ich co robią, gdy dzieci zaczynają marudzić podczas zwiedzania. Oto co nam powiedzieli:
- Lizaki – zawsze mamy ze sobą kilka lizaków. Jak chłopcy zaczynają marudzić to dajemy im po jednym. Jak ciumkają to nie marudzą – zdradził nam Krzysztof, tato Kacpra (5 lat) i Adasia (7 lat).
- O, zobacz! – gdy Iza zaczyna marudzić to próbujemy ją zainteresować czymś, co mamy w zasięgu wzroku. Ostatnio mój mąż zauważył, że najczęściej w czasie spacerów mówimy „o, zobacz!" – o zobacz kotek, o zobacz fontanna, o zobacz jaki ładny kwiatek. Kilka pierwszych „o zobacz!" spełnia swoje zadanie, ale jak przegniemy z ilością to córka jest jeszcze bardziej zirytowana – Asia, mama Izy (lat 6).
- Telefon – Podczas ostatnich wakacji udało nam się pojechać na wycieczkę do Wenecji. Byliśmy z mężem we Włoszech podczas podróży poślubnej i teraz chcieliśmy pokazać dzieciom miejsca, które wtedy wywarły na nas największe wrażenie. Niestety Tosia (7 lat) i Olek (5,5 roku) kompletnie nie byli zainteresowani zwiedzaniem. Marudzili, przepychali się, pytali kiedy wracamy do hotelu. Skończyło się na tym, że my podziwialiśmy Plac św. Marka, a dzieci siedziały na schodach przy dzwonnicy i grały na telefonie. Byliśmy wtedy źli na siebie z mężem, że pozwalamy na takie zachowanie, ale chcieliśmy mieć chwilę dla siebie, a telefon był jedyną opcją, która nam to gwarantowała. Liczymy na to, że jak dzieci będą starsze to będą bardziej zainteresowane zwiedzaniem – Magda, mama Tosi i Olka.
- Zaraz będzie koniec – jestem samotną mamą i nasze wycieczki są zawsze w dwuosobowym składzie – opowiada Monika, mama Krystiana (lat 6) – zwykle na wszelkie przejawy marudzenia i pytania jak długo jeszcze odpowiadam, że jeszcze tylko kawałek, że zaraz będzie koniec, że musimy podejść jeszcze tylko tu i tam. Nie zawsze się to sprawdza, szczególnie jak syn zaczyna marudzić w połowie wycieczki, ale lepiej spróbować niż od razu się poddawać. Bardzo mnie irytuje marudzenie syna w czasie wyjazdów, bo wie, że ciężko pracuję i odkładam pieniądze na nasze wypady. Chciałabym, żeby umiał to docenić i żeby miał fajne wspomnienia z takich wycieczek. A gdy on zaczyna marudzić, to ja zaczynam się wkurzać i dobry nastrój pryska.
- Idziemy na lody albo do McDonalda – u nas zwykle zwiedzanie trwa do pierwszego napotkanego McDonalda albo lodziarni. Jak już pojawi się na horyzoncie wielka litera M albo szyld z lodami to już koniec spaceru. Dzieciaki zaczynają jęczeć, że głodne, że chcą loda, Happy Meala – mówi Tomek, tato Szymka (7 lat) i Amelki (5 lat).
- Obiecujemy nagrodę – gdy jesteśmy w nowym miejscu, które chcemy zobaczyć, a Hania zaczyna marudzić, to zwykle obiecujemy jej nagrodę za dzielne zwiedzanie – zdradzają Kasia i Łukasz, rodzice Hani (lat 8). I zazwyczaj pomysł się sprawdza, choć widzimy, że Hania nie ma frajdy ze zwiedzania. Nie marudzi, bo chce dostać nagrodę. Ale sama wycieczka nie sprawia jej radości.
- Prośba lub groźba – Najczęściej to drugie – śmieje się Ania, mama 7 letnich bliźniaków. Jak chłopcy zaczynają kwęczeć, to prośba niewiele pomaga. Zwykle pada hasło, że jak nie przestaną marudzić,
to przez cały tydzień będą mieć szlaban na bajki czy gry komputerowe. I faktycznie czasem taka metoda jest skuteczna, choć nie podoba nam się zmuszanie ich do zwiedzania groźbą. Bo co to za atrakcja, skoro z wycieczki zapamiętają tylko to, że było nudno i nie mogli marudzić, bo groził im szlaban?
- Kierunek park lub plac zabaw – spacerując po mieście staramy się zajrzeć do parków czy na place zabaw, które mijamy po drodze. Co prawda wydłuża to znacznie zwiedzanie, ale dzięki temu dziewczyny mają chwilę, żeby się pobawić i wybiegać – mówi Adrian, tato Wiktorii (5 lat) i Weroniki (8 lat) – chociaż ma to też swoje minusy, bo ciężko je potem wyciągnąć z placu zabaw, a jak już się uda to zaczyna się marudzenie, że są zmęczone, więc tak źle i tak niedobrze.
- Bez planu i ciśnienia – my wyrobiliśmy już sobie metodę, że nigdy nie planujemy co dokładnie chcemy zobaczyć w danym mieście – mówi Ania, mama 7 letniego Kacpra i 1,5 rocznej Oliwki – Wiemy jakie są najważniejsze zabytki czy miejsca, ale nie mamy ciśnienia, by je wszystkie zobaczyć. Idziemy sobie na spacer, a jak Kacper zaczyna marudzić, a nas zaczyna męczyć jego marudzenie to odpuszczamy zwiedzanie. Do tej pory Oliwia była bezproblemowym dzieckiem jeśli chodzi o zwiedzanie, ale obawiam się że z wiekiem dołączy do brata i będzie podwójna dawka niezadowolenia, a my nie chcemy się denerwować na urlopie, tylko wypocząć. Dodam tylko, że między innymi z tego powodu nie wyjeżdżamy na zagraniczne wakacje, bo zwiedzania Paryża, Rzymu czy Barcelony to bym tak łatwo nie odpuściła. Liczę na to, że jak dzieci dorosną to wspólnie będziemy odkrywać świat już bez marudzenia.
Jak widać ilu rodziców, tyle sposobów. Większość dorosłych, z którymi rozmawialiśmy liczy na to, że dzieci wyrosną z marudzenia, a gdy będą już starsze to poczują radość ze zwiedzania i będą chętniej wybierać się na wycieczki po miastach. Według nas szkoda jednak tracić fajne lata dzieciństwa, kiedy to możemy wspólnie z maluchami przeżyć świetne przygody i pokazać im świat w zupełnie inny sposób.
Dlatego w kolejnym artykule z serii #Fajne Zwiedzanie podpowiemy nasze proste triki, które urozmaicają wycieczkę i odwołują nudę. Bądźcie z nami!
2 replies on “#Fajne zwiedzanie. Co robią rodzice, gdy dzieci marudzą na wycieczce?”
u nas też zazwyczaj nie da się normalnie pozwiedzać dlatego również stosujemy nagrodę za „dzielne” zwiedzanie 🙂 czasami gramy też w grę, która polega na tym, że nasza córeczka opisuje nam rzecz którą widzi w okolicy, a my musimy to zgadnąć. ale to gra na max 10 minut… 😀
Nagroda faktycznie bywa skuteczna, tylko często dzieci nie są zainteresowane samą wycieczką, a tylko nagrodą 😉 A w „moje oczy widzą coś…” gramy często w aucie. Ostatnio ćwiczymy tak angielski. Też jest fajna na odciągnięcie dziecka od nudy 🙂